Home Ptaki & Gryzonie Kawie domowe – ciekawostki, o jakich nie każdy wie

Kawie domowe – ciekawostki, o jakich nie każdy wie

Kawia domowa obok chomika jest jednym z najpopularniejszych zwierząt kupowanych najmłodszym pociechom, by rozpoczęły naukę odpowiedzialności i systematyczności.

Skąd się wzięła?

Pewnie nie wszyscy z Was wiedzą, że świnka mor­ska już od jakiegoś czasu świnką nie jest. Oficjalna zmiana nazwy tego sympatycznego zwierzątka nastąpiła w 2015 roku i teraz mamy kawię domową. Profesor Wiesław Bogdanowicz z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk zmianę podsumował słowami: „ani to świnka, ani morska”. Skąd wzię­ła się nazwa: świnka morska? Wszystko za sprawą błędnego tłumaczenia nazwy gatunku zaczerpniętego z języka angiel­skiego, natomiast w języku łacińskim nazwa bliższa jest słowu „kawia” niż „świnka”. Co ciekawe, w języku angielskim ciągle obowiązuje nazwa „guinea pig”, czyli wciąż jednak… świnka. Po pięciu latach obowiązywania nowego terminu można stwierdzić, że wiele osób pozostało przy poprzedniej nazwie.

Kawia domowa to gryzoń, roślinożerca i jedno z najdłużej towarzyszących nam stworzeń, bo jej pojawie­nie zbiegło się praktycznie z udomowieniem świń i owiec. Naukowcy wskazują, że pierwsze odnalezione szczątki tych małych gryzoni datowane są na dziesięć tysięcy lat przed naszą erą, z kolei samo udomowienie miało miejsce blisko dwa i pół tysiąca lat przed naszą erą (choć niektórzy twierdzą, że nawet wcześniej). Wtedy hodowane były dla mięsa i jako zwierzę do rytuałów religijnych, a ich wygląd odbiegał od dzisiejszej kawii domowej.

Reklama

Miały nieco dłuższą szyję i wydłużone ciało, z czasem ewoluowały, a ich budowa stawała się bardziej zwarta i kompaktowa. Żyły przede wszystkim na wyspach karaibskich i w Peru. Wraz z hiszpańskimi odkrywcami, którzy pojawili się na tych lądach, świnki dotarły do Europy. Tu zyskały popular­ność, nie tylko jako zwierzę hodowane na mięso, ale jako swe­go rodzaju ciekawostka przyrodnicza, którą upodobały sobie dzieci. Tym sposobem małe kawie trafiły na królewski dwór, co zostało udokumentowane na płótnie przez barokowych ma­larzy, takich jak Teodor Lubieniecki, Werner von Tamm i Gio­vanni Agostino Cassana. Co ciekawe, swoją kawię domową miała między innymi królowa Anglii, Elżbieta I Tudor.

Dlaczego świnka i dlaczego morska?

Teorii jest mnóstwo, choć po zmianie nazwy na kawię domową spekulacje powinny się skończyć. Jedna z tez mówi, że zwierzęta te przypłynęły do Europy na statkach, stąd w nazwie pojawiło się określenie „morskie”. Inna wskazuje na ich upodobania do wody, co jest akurat mniej prawdopodobne, oraz na pokrewieństwo z lubiącą wodę kapibarą.

Mało kto wie, że kuzynem świnki morskiej jest właśnie kapibara – dziwne stworzenie, podobne trochę do dużej nutrii, trochę do garbatego dzika. Usposobieniem może i przypomina wielką świnkę morską, jednak, mimo że pochodzą z tej samej rodziny kawiowatych, kapibary bardzo lubią kąpiele, a świnki wchodzą do wody niechętnie.

Dlatego nie kąpmy naszych małych pupili, jeśli nie ma to poważnego uzasadnienia i nie jest koniecznością. Świnki to czyścioszki i umieją zadbać o swoje futerko bez naszej ingeren­cji. Wróćmy jednak do nazwy – dlaczego „świnka”? Ze względu na pewne podobieństwo jej budowy do świni, np. krótki kark i chrumkanie.

Ciekawe życie kawii

Od ponad piętnastu lat prowadzę profesjonalną hodowlę rasowych świnek morskich i śmiało mogę powiedzieć, że przy tych zwierzętach nie można się nudzić! Są inteligentne, mają towarzyskie usposobienie i chętnie nawiązują kontakt z człowiekiem. Są to zwierzęta stadne i świetnie się czują w większej jednopłciowej grupie – im więcej osobników, tym lepiej. Ustalają hierarchię stada, mają swoje zasady i ulubione miejsca odpoczynku. W takim stadku zazwyczaj życie toczy się w ciągu dnia, a głównym zajęciem jest jedzenie, zabawa i spanie, niby niewiele, ale „rozmowom” i dokazywaniu nie ma końca.

Można powiedzieć, że kawie są dość gadatliwe, a rodzaje i tonacje dźwięków, jakie wydają, są niesamowite. Popiskują, nawołują, turkoczą, drepczą w świnkowym tań­cu, kręcąc figlarnie zadkiem, podskakują jak prażony popcorn, po czym zrywają się nagle do szybkiego sprintu, na zmianę robią rundkę wokół klatki niczym bieg sztafetowy, potem znów zasiadają do miseczki i wyjadają co lepsze kąski, na koniec zale­gają na posłaniu lub na miękkim sianie. Uwielbiają wszelkiego rodzaju kocyki, hamaki, leżanki czy materiałowe „norki”. Świnki mało śpią w ciągu doby, czasem jest to półsen z zamkniętymi oczami lub po prostu błogi relaks.

Zrelaksowana świnka

Wiecie, po czym poznać, że świnka jest zrelaksowa­na i zadowolona? Pierwszą oznaką jest to, że się kładzie, czyli całe ciało leży na podłożu. Nie stoi skulona z otwartymi oczami, tylko śmiało wyciąga się, jakby mówiła: „tu mi dobrze, bezpiecznie i tak przyjemnie”. Innym sposobem, by sprawić śwince wielką radość, to podanie dużej kopy pachnącego siana. Większość osób jest pod dużym wrażeniem tego, co się wtedy dzieje! Świnki popiskują, wręcz chrumkają, wesoło podskaku­jąc (tzw. popcorning). Są to całkiem wysokie podskoki w miej scu – jak start małej rakiety, a niekiedy dzikie wyskoki z wy­gięciem ciała. Uwierzcie, na forach i profilach gryzoniowych już niejedna osoba zapytała, czy jej świnka nie jest aby chora.

Co do samego relaksu, to świnki często leżą z głową słodko przekręconą na bok, układając ją na małym podwyż­szeniu, jakby na poduszce, a jej tylne nóżki wyciągnięte są do tyłu lub lekko wystają poza posłanie czy hamak. To najsłodszy widok dla każdego właściciela gryzonia. To dowód, że świn­ka czuje się dobrze z nami i jest po prostu szczęśliwa. Pamię­tajcie! Pełen relaks następuje u świnki tylko w towarzystwie pełnej miski odpowiednio smakowitej karmy – inaczej burczy w brzuszku!

Świnka kontra dziecko

Na koniec warto dodać parę słów o relacjach tych drobnych gryzoni z dziećmi. Wielokrotnie spotkałam się z sytu­acją, że świnki morskie pojawiały się w domach jako pierwsze zwierzę, którym miało opiekować się dziecko. Ja sama, gdy by­łam dzieckiem, miałam Pati i Pusie. Pamiętam, jak wielką frajdę sprawiała mi ich obserwacja i budowanie dla nich kartonowych domków czy labiryntów z klocków na ich wybiegu. Czasami było to lepsze od bajki w telewizji.

Dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że posiadanie tych małych gryzoni dawało mi wiele satysfakcji i jednocześnie było świetną lekcją odpowiedzialności. Nauczy­łam się, jak ważna jest systematyczność w opiece nad zwierzę­tami, jaką frajdę sprawia poświęcony im czas, kiedy odwzajem­niają się gwizdem na powitanie. Zajmowanie się pupilem daje małemu dziecku mnóstwo korzyści, najbardziej wartościowe z nich to uczenie się rozumienia potrzeb zwierząt, ich odczuwa­nia oraz miłości do braci mniejszych.

To wszystko na plus, przy jednym małym „ale”. Trzymanie w domu pupila to dla dziecka świetna przygoda i pierwsze lekcje samodzielności, trzeba jednak pamiętać, że jest to żywe zwierzątko. Dziecko sześcio- czy siedmioletnie jest w stanie się nim zająć i wykonać podstawowe czynności, jak: podanie pokarmu, zmiana wody w poidełku czy nawet wymiana ściółki, jednak prace te powinny zawsze być wyko­nywane pod nadzorem osoby dorosłej. Wspólnie sprawowana opieka nad kawią będzie świetną okazją do spędzenia czasu z naszą usamodzielniającą się pociechą oraz pewnego rodza­ju zabezpieczeniem, że to hobby nie będzie miało smutnego zakończenia przez niedopilnowanie czy zaniedbanie.

Polecam wszystkim takie rodzinne hobby i zachęcam do pokochania kawii domowych.

Podsumowanie:

  • Świnki to bardzo czyste zwierzęta, które dbają o swoje futer­ko. Nie kąp ich bez wyraźnej potrzeby.
  • Są inteligentne, towarzyskie i łatwo nawiązują kontakt z człowiekiem.
  • To zwierzęta stadne, świetnie się czują w większej jedno­płciowej grupie.
  • Kawie wydają z siebie różne dźwięki, by zwrócić na siebie uwagę i w ten sposób zachęcić do zabawy.
  • Często są wybierane jako pierwsze zwierzę dla naszych pociech, by uczyć je systematyczności samodzielności i rozumienia potrzeb zwierząt. Pamiętajmy, że świnka to żywa istota, a nie zabawka.
  • Warto również zwrócić uwagę, gdzie kupujemy świnkę. Polecamy profesjonalnych, zrzeszonych hodowców.

autor: Monika Spychała-Komorowska, hodowca

Czytaj więcej w letnim numerze Pets Style

Przeczytaj również

Zostaw komentarz

*Korzystając z tego formularza zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę stronę internetową.